25 maja 2009

Nalgene - outdoorowy słoik

Tym razem coś w temacie przenoszenia płynów.

Nalgene 32oz/1l Wide Mouth Bottle

O ile w Europie chyba najbardzie rozpoznawalną "butelką turystyczną" jest aluminiowa konstrukcja SIGG'a, to za Wielką Kałużą używa się głównie (i prawie jedynie) butelek Nalgene.

Nalgene to oddział "outdoorowy" firmy Nalge, produkującej pojemniki laboratoryjne z tworzyw sztucznych. Z tych samych tworzyw powstają wersje turystyczne. Różnią się w zasadzie tylko designem :) i zakrętką z paskiem-niegubkiem.

Co jest takiego ciekawego w tej butli, że o niej piszę?

W zasadzie - wszystko, cała koncepcja jest tak różna od tej, do której byłem przyzwyczajony, że ciężko mi teraz znaleźć jakiś jej minus.

Po pierwsze - otwór wlewu.

Po Hamerykansku - łajd małtw, wlew butli ma średnicę ~5,5cm. Dzięki temu możemy bez problemu wsypać różne puszczalskie proszki do środka, latem wrzucić parę kostek lodu przed wyjściem z domu albo listek świeżej mięty jak smak wody źródlanej w końcu nam się znudzi.

Zimą taki otwór podobno łatwiej jest odkuć z lodu... już sobie wyobrażam wiercenie przerębli w litrowej butelce :)) Chyba wolę zimą wrzucić butlę do plecaka, zapobiegając jej zamarźnięciu, albo wziąć termos :)

Kolejnym atutem szerokiego, słoikowego wlewu jest nabieranie wody ze strumieni. Robi się to szybko i praktycznie po sam gwint butelki.

W tym miejscu pojawia się kolejna zaleta "słoika" - jest przezroczysty, widać czy razem z wodą nie nabrały się jakieś farfocle oraz ile tej wody zostało.

W tym ostatnim pomaga czasami nadrukowana miarka, przydatna również gdy jest potrzeba odmieżenia konkretnej ilości wody np. do liofilizatu.

No tak, ale w zasadzie przezroczyste butelki są też dodawane gratis do wody mineralnej, te z szerszym wlewem, do napojów w stylu "lodowataherbata", więc po co wydawać kasę na plastikowy słoik z dumnym napisem "made in usa"??

Mnie przekonało to, że po zagotowaniu wieczorem wody, można ją wlać do butli i całość wrzucić do śpiwora. Po kilku minutach kładziemy się do miłego, nagrzanego śpiwora, a improwizowany termofor jeszcze przez długi czas dodatkowo ogrzewa nasze przemarznięte i wymęczone kości ;)

Rano - na biwaku zimowym - mamy gotową porcję wody na śniadanie, bez konieczności czekania na wytopienie śniegu.

Jako, że posiadam jeszcze wężyk Source ConverTube, dzięki dołączonej do niego przejściówce jestem w stanie przerobić słoik na pojemnik do tankowania w locie.

Inne pomysły na użycie słoja czyli "whiskey in the jar".

(głównie wyczytane i zasłyszane, część zweryfikowana)

:: suchy pojemnik na sypkie produkty np. muesli (wolę woreczki strunowe) lub wartosciowe przedmioty podczas spływu czy forsowania rzeki (spróbujcie wcisnąć tam aparat!)

:: duży kubek - po zagotowaniu wody, z częsci robię herbatę i wlewam do Nalgene, resztę, w kubku mieszam z jedzonkiem.

:: ...

Wytrzymałość.

Podobno Nalgene są niezniszczalne, nie do pobicia, etc... tak też mówili o Związku Radzieckim.

Fakty są takie, że od półtora roku, mój słoik spadał na skały, staczał sie po piargach, był deptany i traktowany wrzątkiem i zamrażany. Oprócz paru zarysowań, innych śladów użytkowania po nim nie widać.

Na koniec kilka uwag o raku i poliwęglanach.

"Amerykańscy naukowcy..." zaczyna się znajomo, nie? No właśnie naukowcy są zmorą, najpierw wymyślają coś rewolucyjnego, ułatwiajacego nam życie, potem stwierdzają, że jest to rakotwórcze, by za parę lat to znów zweryfikować.

Podobno poliwęglan, z których wykonane sa butelki Nalgene (podobno niektóre butelki dla niemowląt też!) wydziela substancję rakotwórczą Bisphenol A.

Badania nie zostały jeszcze potwierdzone i jednoznacznie nie stwierdzono czy ta cecha występuje i czy jest groźna.

Stężenie jego jest podobno niewielkie, jednak rośnie drastycznie pod wpływem temperatury, co mnie zmartwiło, bo fajnie jest rano nie topić śniegu na heratę.

Oczywiście Nalgene, jak i całe stado innych producentów, zaprzecza, dementuje i zasłania się innymi badaniami. Jak to z tym będzie - czas pokaże.

Moim zdaniem, wyjdzie coś takiego jak z menażkami z aluminium - w zasadzie aluminium zdrowe nie jest, jednak ilość wchłanianej przez nas substancji podczas wyjazdów w góry jest tak znikoma, że bardziej szkodzi nam siedzenie w mieście z otwartym oknem.

I tak, podczas kolejnego mroźnego biwaku, wrzucę sobie mój słoik Nalgene zalany wrzątkiem, w nogi śpiwora.

4 komentarze:

  1. Heh właśnie jedzie taki słoik do mnie, z tym że świecący w nocy i BPA Free

    OdpowiedzUsuń
  2. Po ciemku fajnie się z takiej pije i łatwiej ją namierzyć jak w nocy suszy.
    Ja swój słoik nadal mam, choć przyznam, że częściej zastępuje ją Camelbak Better Bottle 0,75.

    Do Nalgene dokup sobie od razu nakrętki z dziubkiem od Camela (pasują, sprawdzone):
    http://www.sklep.rwscetus.com/nakretka-z-ustnikiem-i-rurka-do-butelki-camelbak-duplikat-1.html
    Warto.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do Nalgene - niestety sprawa z Bisfenolem A (albo w skrócie BPA) jest prawdziwa. Nie jest rakotwórczy, ale rozregulowuje działanie niektórych hormonów, wpływając m. in. na otyłość u dzieci. Dziwnym trafem, przez ostatnie 3 lata, wszyscy ważniejsi producenci słoików, bidonów i butelek dla dzieci przerzucają się na inne tworzywa, a ich wyroby opatrzone są teraz etykietami "BPA-free".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To właśnie problem nowych technologii - potwierdzono szkodliwość BPA, teraz tylko czekać aż ktoś znajdzie coś w Tritanie ;)

      Szkoda, że na fali szkodliwości BPA cena butelek ze stali nierdzewnej jest tak wysoka, bo z wyjątkiem szkła, to chyba jedyna bezpieczna alternatywa dla tworzyw - dopóki czegoś nowego nie odkryją, np. że rdza ujemnie wpływa na potencję @-)

      Póki co używam zarówno starego Nalgene, jak i Camelbaka Better Bottle bez BPA, starych Siggów i jakiejś chińskiej stalowej za dychę. Chyba bardziej boję się smogu, i chemii z jaką ma do czynienia w pracy :)

      Z ciekawości, Łukaszu, czego Ty używasz na wodę?

      Usuń