Spork - jaki jest każdy widzi, ale czy każdy działa tak samo?
Pod nazwą "spork" sprzedaje się różne konstrukcje, ale wszystkie to połączenie łyżki i widelca. Paradoksalnie gdyby Spółdzielnia "Elektron", która produkowała aluminiowe harcerskie niezbędniki, znalazła się w tej rzeczywistości rynkowej swój produkt pewnie nazwałaby sporkiem :)
Swój pierwszy spork kupiłem około 4 lata temu - tytanowy wynalazek japońskiej firmy Snowpeak. To było jak olśnienie - jednym narzędziem można tyle zdziałać w talerzu! Od tej pory widelcołych jest jednym z częściej używanych sztućców w życiu codziennym.
Wiąże się to również z tym, że nasza domowa kuchnia opiera się o dania jednogarnkowe, zawiesiste i treściwe sosy z kawałkami stałymi itd. czyli idealny poligon dla działań tym przyrządem.
Mała kolekcja sporków domowych powoli się rozrosła i obejmuje kilka sztuk w paru rodzajach. Poniżej postaram się zamieścić małe porównanie dostępnych na rynku sporków pod kątem wygody użytkowania i sensu kupna jako narzędzia uniwersalnego.
W zestawieniu udział biorą:
Light My Fire XM Spork (poliwęglan)
Sea To Summit Polycarbonate Spork (poliwęglan)
Seat To Summit AlphaLight Spork (aluminium 7075 T6 utwardzane przez anodowanie)
Snowpeak Spork (tytan)
Light MyFire XM Spork
materiał: poliwęglan, długość: 200mm, waga: 15g
Zacznę od tego modelu, ponieważ jest on obecnie najbardziej rozpowszechniony.
Szwedzka firma Light My Fire wyprodukowała spork o bardzo ciekawym kształcie, zaprojektowanym przez rasowego designera.
Ich produkt łączy w sobie widelec, łyżkę i ząbkowane ostrze noża. Pod kątem designu nie można się tu do niczego przyczepić - forma i sposób połączenia funkcji jest po prostu ładny. Niestety sposób w jaki się używa narzędzia nie jest już aż tak dobry.
Początkowo używałem pierwszej serii tych sporków były przykrótkie i ciężko było wyjeść coś z dna kubka czy woreczka z liofilizatem nie parząc się lub nie brudząc sobie ręki. Ten model jest nadal produkowany, jednak z powyższych przyczyn pojawił się ciut większy spork oznaczony XM. Poprawiono w nim długość - w całości mierzy 20cm (nie licząc krzywizny), komora zupna jest proporcjonalnie większa, co również wpłynęło pozytywnie na jego zalety użytkowe. Niestety problem tego sporka tkwi u podstaw projektu - aby zmienić funkcję np. z łyżki na widelec, należy obrócić spork w dłoni o 180° co oznacza upapranie sobie dłoni tym, co się przed chwilą wkładało do ust. Funkcja ząbkowanego ostrza też nie jest specjalnie dobra - jeśli z ogólnej brei wyławiamy co lepsze kawałki, to po co nam nóż? natomiast jeśli któryś z nich nam ucieka i chcemy go przytrzymać i poćwiartować - i tak nie obejdzie się bez użycia drugiej ręki wyposażonej w jakieś poważniejsze ostrze.
Dokładając do tego wszystkiego znaną przypadłość tych sporków czyli pękanie po środku rączki na wysokości napisu, wynik w rankingu nie jest zbyt wysoki.
Podsumowanie: plus za design, duży minus za dwa końce.
Dobra rzecz na piknik i majówkę, zwłaszcza przy niskiej cenie i szerokiej dostępności.
Sea To Summit Polycarbonate Spork
materiał: poliwęglan, długość: 172mm, waga: 10g (mój egzemplarz 9g)
Najtańszy z porównywanych sporków. Ma klasyczną budowę - komora zupna jest zakończona trzema, płytkimi nacięciami, które tworzą zębiska do nabijania. Taka konstrukcja umożliwia sprawne wykorzystanie i zmianę funkcji narzędzia. Posilając się treścią płynną możemy błyskawicznie dziabnąć jakiś kawałek, który akurat sobie upatrzyliśmy i powędrować z nim do ust. Jeśli chcemy rozczłonkować jakiś większy fragment mięsny, ząbki skutecznie powstrzymują go przed ucieczką spod ostrza noża.
Komora zupna tego sporka jest zdecydowanie najlepsza - głęboka z lekkim przewężeniem na końcu, ułatwiającym dostarczanie płyny do ust bezbryzgowo. Minusem są dość krótkie ząbki, a w zasadzie kąt pod jakim poprowadzone są nacięcia. Skutkuje to słabym trzymaniem się kawałków nabijanych na widelcu.
Podobnie jak w sporku Light My Fire, poliwęglan ma tę zaletę, że jest tani, jednak dość łatwo go złamać przykładając dużo siły do wyskrobania przysmażonego dna - jednak w porównaniu Sea to Summit ma dużo solidniejszy i sztywniejszy trzonek.
Pod wpływem bardzo wysokiej temperatury (wrzący olej pod jajecznicą) tworzywo zaczyna się odkształcać. Wrzątku się nie boi.
Podsumowanie:
plus za solidną pojemność komory zupnej i klasyczną konstrukcję, minus za słabe trzymanie się jedzenia na ząbkach.
Świetna sprawa dla osób, które chcą się przekonać czy spork jest im potrzebny, idealny model do jedzenia nieprzypalonych potraw, dobrze działa z liofilizatami.
Snowpeak Spork
materiał: tytan, długość: 163mm, waga: 17g
Mój najstarszy egzemplarz w kolekcji. Spork jest wykonany z tytanu, dzięki czemu można tu liczyć na długowieczność i wytrzymałość w połączeniu z niską wagą.
Właśnie wytrzymałość tego sporka jest dużą zaletą – nie straszne mu przypalone cz zamarznięte garnki czy też wrzący olej, ku rozpaczy mojej żony, zostawia nawet ślady na naszej zastawie obiadowej – taki z niego twardziel ;)
Budowa i tu jest klasyczna, przy czym nacięcia są głębsze i poprowadzone pod równym kątem, dzięki czemu funkcja widelca sprawdza się tu całkiem dobrze. Niestety funkcja łyżki jest sprowadzona do nabierania treści gęstej lub półpłynnej. Jedzenie babcinego rosołku w niedzielę kończy się poplamioną koszulą i upapraną brodą. Wpływ na to ma płytka komora zupna oraz głębokie nacięcia, które dodatkowo ją jeszcze zmniejszają. Zasadnicze pytanie brzmi – jak często w terenie jesz zupę? Ja w zasadzie nigdy, nawet zupki Hau-Hau zalewam mniejszą ilością wody, żeby zjeść makaron z niewielką ilością płynu, który na koniec można wypić. Do gęstych i zawiesistych potraw na szlaku taka głębokość wystarcza.
Trzonek ma dobrą długość o ile nie je się jedynie liofilizatów. Jedzenie z kubka, menażki czy woreczków strunowych nie przysparza trudności, krótka rączka umożliwia łatwiejsze schowanie w plecaku.
Podsumowanie:
plus za wytrzymały materiał i konstrukcję, minus za płytką komorę zupną
Niestety najdroższy model, idealny w naprawdę ciężkie warunki gastronomiczne, świetnie sobie radzi z pulpami, gulaszami i brejami, do dna liofilizatów dociera kiepsko.
Sea To Summit AlphaLight Spork
materiał: aluminium utwardzane, długość: 166mm, waga: 9g
Tego modelu tak naprawdę nie używałem, ale chcę o nim napisać, ponieważ konstrukcyjnie jest niemal identyczny jak mój spork z tytanu – ma nawet nieco szerszą rączkę.
Drugim powodem jest jego cena, aluminium jest około trzykrotnie tańsze od tytanu, dzięki temu za ok 30 zł można sobie sprawić solidne i funkcjonalne narzędzie. Opis jest adekwatny do tego, który jest tuż powyżej, więc powtarzać go nie będę. Jeśli szukasz sporka do cięższych prac ale w przystępnej cenie - taki będzie dobry. Ponadto aluminium jest prawie dwukrotnie lżejsze od tytanu.
Mam nadzieję, że niedługo będę mógł uzupełnić to porównanie o modele ze składaną rączką.
Produkowane są już przez parę firm – w rękach miałem już Optimusa i Esbita. Na pewno są dużo lepsze do pakowania - mieszczą się nawet w bardzo małym garnuszku.
Poniżej jeszcze małe porównanie głębokości komór zupnych:
Mój mały spork Lite My Fire waży 10g, a Snow Peaka 15g. Używam oczywiście tego pierwszego żeby się nie przemęczać ;)
OdpowiedzUsuńMnie właśnie męczył ten krótki LMF, dlatego kupiłem dłuższy ale ergonomia i tak została ta sama - czyli kiepska, zwłaszcza jak wyjadasz coś z worków.
OdpowiedzUsuńSnowPeak'a używam zimą i z menażkami, na codzień i na "pikusiowe" wyjazdy mam 9-cio gramowy S2S z PC, przy którym nie brudzę sobie palców :P
Tytułem przypomnienia - http://xkcd.com/419/ jakoś ten strip tutaj pasuje;)
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu tego postu, doświadczalnie sprawdziłem jego prawdziwości na moim LightMyFire Spork, i stwierdziłem iż autor ma rację że owszem, fajny gadżet, ale jeść się tym tak do końca nieda i kupiłem Sea to Summit Alu Spork.
OdpowiedzUsuń