
Na zdjęciu widać stojące od lewej: SIGG 1l, Nalgene Widemouth 1l, SIGG 0,5l
i leżące: Source Liquitainer 2l, Liquitainer 1l, Deuter Streamer 1l (stary typ z dodatkową kieszonką z tworzywa, naklejka jest Deutera a bukłak to Source Widepack).
Waga tych pojemników wygląda tak:
Liquitainer 1l - 28g
Liquitainer 2l - 35g
SIGG 0,5l - 107g
SIGG 1l - 131g
Streamer 1l - 148g
Nalgene 1l - 177g
Muszę przyznać, że pomimo największej wagi, najczęściej używam Nalgene - daje najwięcej możliwości i jest najwygodniejsza do napełniania w terenie.
W następnej kolejności są Liquitainery. Dwulitrowy mam już ponad dwa lata, litrowy od dwóch miesięcy. Ich zaletą jest to, że się ładnie składają oraz (a w zasadzie przede wszystkim), to że posiadają wykończenie antybakteryjno-mikrobowe wewnątrz - nie łapią zapachu i woda nawet długo w nich trzymana nie obrasta butelki. Często służą mi jako dodatkowy pojemnik uzupełniając Nalgene.

Najczęściej wiąże się to z częściowym, ponownym przepakowaniem plecaka.
Wiem - marudzę ;) Ale widzę tylko taki powód tego, że używam go rzadko.
Deuter Streamer/Source Widepack bardzo łatwo się myje i wygodnie napełnia np. w strumieniu, dzięki szerokiemu wlewowi zapinanemu zasuwką na strunie. Również posiada takie samo wykończenie jak butelki Liquitainer.

Butelki aluminiowe są lekkie, wytrzymałe (odkształcają się, złazi lakier, ale dalej są szczelne) i można je przenosić za ucho w korku. Irytuje mnie w nich długi gwint (zwłaszcza jak chce się pić) i wąski wlew. Gwint oczywiście musi taki być, bo w zasadzie na nim wisi ciężar butelki z wodą. Marudzenie na szerokość szyjki to - to wynik używania Nalgene.
Jak widać jestem zwolennikiem butelek wielorazowych (niekoniecznie wielokrotnego używania butelek PET) i zdecydowanie tęsknię do czasów, kiedy w warzywniaku można było kupić Staropolankę w brązowej, szklanej butelce zwrotnej.