Pokazywanie postów oznaczonych etykietą buff. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą buff. Pokaż wszystkie posty

27 września 2010

Reversible Polar Buff

Tak - znowu Buff®, ale to nie moja wina, że firma z Katalonii znowu wypuszcza na rynek coś nowego.

Polar Buff ReversibleNa nadchodzącą zimę Hiszpanie proponują nam kolejną wersję Buff'a z polarem.
Polar Buff Reversible - jak można się domyślić z nazwy, jest to wersja dwustronna, ale nie tylko.

Klasyczny Polar Buff posiada doszyty rękaw z Polartecu Micro do klasycznego Buffa, nowa wersja jest jakby dwuwarstwowa - rękaw z Polartecu jest wewnątrz Buff'a.
Obie tkaniny połączone są tylko na końcach, dzięki czemu można rozwarstwić ten wynalazek i np. wyciągnąć część polarową na dół, a cześć z mikrofibry na górę, albo na odwrót.

Polar Buff Reversible jest tej samej długości co Original Buff (a więc krótszy od Polar Buff'a) ale za to część polarowa jest dwukrotnie dłuższa.

Wiem - trochę to pokręcone - prawie jak sam dwustronny Polar Buff ;)



Dzięki polskiemu dystrybutorowi Buff, dostał mi się w ręce wzór w pięknym różowo-białym kolorze, więc pozwolę sobie zakończyć cytatem:

"Pink it´s the color of passion
`Cause today it just goes with the fashion
Pink it was love at first sight, yea
Pink when I turn out the light, and
Pink gets me high as a kite
And I think everything is going to be all right
No matter what we do tonight
You could be my flamingo
´Coz pink is the new kinda lingo"


Aerosmith "Pink"

Zdjęcia z telefonu - może je podmienię.

24 października 2009

Wool Buff® raport krótkoterminowy.

merino wool buffWool Buff jest już dostępny w sklepach i coraz częściej odpowiadam na Wasze pytania na jego temat.
Skoro jednak mam własne miejsce w sieci - załatwię to hurtowo :)

Wool Buff dotarł do mnie ponad pół roku temu, od tamtej pory był wystawiany na mróz, śnieg, deszcz, wiatr i słońce, w zasadzie w każdej sytuacji sprawował się zaskakująco dobrze.
Najlepszą jego cechą jest większa długość, która pozwala dużo łatwiej chronić głowę, twarz i szyję pod postacią kominiarki.
Wełna z merynosów, z której został wykonany, nie jest specjalnie gruba i podczas bardzo silnego wiatru i niskiej temperatury przydaje się dodatkowa ochrona głowy lub chociażby zatok i uszu w postaci czapki lub opaski.

merino wool buffJako czapka jest wręcz idealny - podwójnie złożony materiał dobrze utrzymuje temperaturę głowy, a dodatkowe wywinięcie brzegu (pamiętajmy, że ten rodzaj jest dłuższy od wersji original) chroni dodatkowo uszy i zatoki.
Podczas lekkiej mżawki i opadów śniegu tylko nieznacznie nasiąka, co podczas ruchu nie jest groźne, bo zazwyczaj temperatura mojej głowy potrafiła to podsuszyć.

Podczas słonecznej lecz nie upalnej pogody wełniany Buff założony jako chusta z osłoną karku dobrze chroni skórę przed słońcem - także uszy, niestety nasunięty na nos nie jest już wygodny.
Odprowadzanie potu jest na całkiem dobrym poziomie, wiec wiosną i w chłodniejsze letnie dni (lub po prostu wysoko) można być spokojnym o suchą głowę. Niestety jeśli temperatura lub tempo marszu wzrasta wełna z merynosów przestaje "wyrabiać" i pozostaje odczuwalnie wilgotna.
Podobnie wygląda tempo schnięcia mokrych merynosów - widać zasadniczą różnicę na niekorzyść wełny w porównaniu do klasycznego Buffa z mikrofibry. W zasadzie nie potrafię określić o ile dłużej schnie ten wełniany - różnicę zauważyłem zimą, kiedy fragment zasłaniający usta, po odmrożeniu w ogrzewanym samochodzie, po dwóch godzinach był nadal mocno wilgotny.
W takich samych okolicznościach Buff Original był już suchy.

Osłona szyi, na którą od samego początku tak mocno liczyłem jest całkiem dobra, choć i tak pozostaje odrobina luzu pod podbródkiem, do golfu się to nie umywa. Oczywiście mowa o mojej szyi - kołnierzyk 36 ;)
Na upartego rozwinięty Wool Buff można założyć po prostu jak szalik, co może być wygodne podczas gdy jest zbyt ciepło, a nie chcemy ściągać plecaka czy też chować chusty do kieszeni. W upały spełnia w ten sposób rolę ochrony karku.

No to czy Wool Buff może zastąpić wersję Original, czy jest od niej lepszy?
Moim zdaniem nie - jest inny, tak jak koszulki z merino nie zastąpią w pełni koszulek syntetycznych, tak merino buff nie zastąpi buffa z mikrofibry - te dwa modele znakomicie się za to uzupełniają.
Mister Wool jeździ ze mną na każdy wyjazd - latem jako rezerwowy lub jako osłona aparatu w plecaku, zimą jako główny - Original jest w rezerwie lub w uzupełnieniu.

Moja kolekcja Original Buff ciągle się powiększa - ostatnio o edycję limitowaną, jednak Wool Buff na dobre znalazł sobie miejsce w każdym moim plecaku i jako merino-sceptyk szczerze mogę go polecić.

merino wool buff

25 maja 2009

Merino Buff®

Na razie tak na szybko:

po otwarciu paczki z dostawą Buffa czekała mnie miła niespodzianka, dostałem testowy model rękawa z merino wool (model wejdzie do kolekcji jesienią 2009).

Mimo, że do bielizny z merino mam wiadome podejście, to zrobię wszystko, żeby mój kark i szyja były dobrze ogrzane, a w takim wełnianym rękawku jest na to duża szansa.


[24.10.2009] Dodałem więcej informacji po półrocznym używaniu link>> Merino Wool Buff

Powyżej wrażenia na gorąco, to teraz pora na parę słów i porównania.

przepraszam za jakość zdjęć - potem podmienię na lepsze

Merino Buff® jest dłuższy od standardowego o około1/3 - ma długość 78cm.

Buff® Original waży 35g, Merino Buff® 50g.

Od lewej: Szalokominiarka, Merino Buff®, Original Buff®

Naturalną rzeczą przy tym składzie i długości chusty wydało mi się porównanie do klasycznej, wojskowej szalokominiarki z grubaśnej wełny z domieszką jakiś syntetyków.

Poniżej widać różnicę w grubości (złożone identyczną ilość razy), splocie (merino jest bardzo zbity i delikatny) i jakości wykończenia (drobny, elastyczny szew kończący Buffa).



W szafie dalej mam klasyczną, wojskową szalokominiarkę, używam jej podczas dużych mrozów w mieście, kiedy nie chce mi się owijać jak mumia w szaliki i chusty.

W użytku turystycznym ma bardzo znikome zastosowanie, według mnie tylko ostrą zimą, na Syberii lub dla osób marznących przeokropnie.

Pomimo tego, że termika mojego ciała jest trochę dziwna - ogólnie mocno się grzeję, ale nawet podczas intensywnego ruchu muszę mieć osłonięty kark i szyję oraz ramiona (mając na sobie kamizelkę puchową mogę szczękac zębami) - w tym wełniaku jest mi za gorąco jak się ruszam.

Komfort termiczny zapewniany przez klasycznego Buff'a założonego na szyi byłby odpowiedni, gdyby nie fakt, że ta szyja jest "łabędzia" (spróbujcie kupić koszulę wizytową z rozmiarem kołnierzyka 36... tylko komunijne, albo szyte na zamówienie).

Co prawda Merino Buff® jest tej samej średnicy, co Original, ale jest dłuższy, więc mam nadzieję (i póki co, takie wrażenie), że większa ilość materiału lepiej uszczelni mi szyję.

Większa długość ma też inną zaletę - zrobienie kominiarki z Buffa nie kończy się odsłonięciem karku i szyi!

Jak już pisałem wcześniej, nie mam specjalnie dobrej opinii o wełnie z merynosów w użytku na osobie wydzielającej sporo potu, jednak takie akcesoria jak skarpetki, czapki, rękawiczki no i Buff® mogą się sprawdzać lepiej niż koszulki.

Zobaczymy jak będzie - mam parę miesięcy na sprawdzenie jak sie toto zachowuje, czy się mocno rozciąga, mechaci, odbarwia...

Oczywiście, jako że jest to model dedykowany na chłodniejsze pory roku, mam zamiar używać go latem ]:->

Podobno merino wool ma naturalny filtr UV.

Buff

Niby zwykły kawałek szmatki z mikrowłókien, a jednak potwierdza on ideę, że proste rzeczy są najlepsze. Uniwersalność tego skrawka materiału jest zaskakująca.

No i mocno działa na moją duszę gadżeciaża ;)

O ile dobrze liczę, mój pierwszy Buff pojawił się u mnie w roku 1994 i ... używam go do dzisiaj, to jest ten fioletowy w białe plamki, na poniższym zdjęciu. Później, a w zasadzie dużo później, bo po ok 6-7 latach, kupiłem kolejnego, i kolejnego i kolejnego...

Tym sposobem mamy z żoną 12 sztuk w różnych wzorach. Jeden to Visor Buff - z daszkiem, reszta to model Original. Część z nich jest niemalże kolekcjonerska - drukowana w krótkich seriach, inne są katalogowe, ale każdy z nich jest używany.

Oprócz tych oryginalnych przewinęły się ze cztery "szmatki" kupione taniej, "bo nie widać różnicy". Może jestem zbyt uważny, ale ja tę różnice widzę.

"Szmatki" średnio po 3 miesiacach używania wyglądały jak mój pierwszy Buff - po 10 latach kontaktu z moją szczeciną na brodzie.

Poza tym te oryginalne nie tracą kolorów po praniu :)

Nie będę pisał co można z Buffa zrobić, jest o tym sporo informacji w sieci i na engiecie.

Chyba jestem uzależniony od tej szmatki.

Gotta Catch 'Em ALL!