30 czerwca 2009

Nie ma rzeczy uniwersalnych.

Koniec czerwca, Tatry, na północnych stokach zalega jeszcze śnieg, rano lało jak z cebra, potem słońce grzało jak na Saharze.

ultralite kit gear
Prognoza pogody sprawdzona o 3 nad ranem informowała, że można się spodziewać deszczu konwekcyjnego, zachmurzenia i temperatury w granicach +15°C.
Rzeczywistość była trochę inna - od Nowego Targu było oberwanie chmury, więc w ruch poszła lekka kurtka membranowa. Niestety temperatura powietrza i wilgotność nie są sprzymierzeńcem membran, odrobina ruchu w takich warunkach powoduje efekt sauny.
Żeby tego uniknąć zdecydowałem się na szybką zmianę garderoby, założyłem DriClime, który wziąłem jako "najbardziej uniwersalną rzecz w plecaku". Ten windshirt zastępuje lekki polar, zapewnia ochronę przed wiatrem, chroni przed lekkim deszczem, nie pozwala się przegrzać na podejściu - to wszystko prawda, ale raczej zimą. Niestety wyższa temperatura i podszewka, w która wyposażona jest kurtka nie są dobrym połączeniem.
Nawet nie wiecie jak bardzo brakowało mi wtedy lekkiej wiatrówki z Pertexu! Założona na koszulkę spokojnie radzi sobie z wilgocią generowaną od środka jak i tą, która atakuje z zewnątrz. Sytuację uratowało to, że przestało padać. Resztę drogi do Murowańca pokonałem po ludzku, tylko w koszulce.

Wiedząc, że możemy trafić na śnieg, zabrałem złom żelazny w postaci czekana i raków.
A, że raki mam półautomatyczne, w plecaku wylądowały również buty, do których mogę je podpiąć. Dlaczego w plecaku? Bo parokrotnie miałem okazję się przekonać, że szlaki w Tatrach są przygotowane dla turystów i spacerowiczów i w stosunkowo twardych butach podejście zakrawa o masochizm. Jako buty podejściowe świetnie sprawdzają się lekkie śmigodasy np. Salomon Symbio (mam wersję poprzednią).

Raków w końcu nie użyłem, przy takiej ilości śniegu wystarczył głęboki bieżnik i sztywność podeszwy plus asekuracja czekanem. Prawdopodobnie używając złożonego kijka trekkingowego, bez talerzyka podchodziłoby się podobnie, jednak czekan daje ciut więcej pewności i wygląda bardziej profesjonalnie ;)

mountaineering lightweight tatra mountains
To, co się sprawdziło idealnie, to opisywane wcześniej spodnie Terra, czapka Aero Cap oraz (o dziwo) Buff z merino Po części dobrze sprawowała się koszulka z długim rękawem ze Sportwool, sam materiał jest idealny na taką pogodę, krój rękawów pozwala łatwo je podciągnąć, jednak zbyt szeroki dekolt przy lejącym się z nieba promieniowaniu oznacza spalony kark.
Nie sprawdziła się Driclime - użyta jedynie jako kurtka postojowa - jest po prostu za ciepła.

windshirt, ultralight, marmot driclime
Taki stan rzeczy dał mi do myślenia.
Pierwszą sprawą, którą zamierzam zmienić, to powrót do przyzwyczajenia zabierania ze sobą wiatrówki nawet do opery :)
Drugi krok to znalezienie jakiejś letniej (!) koszulki z długim rękawem i stójką chroniącą kark. Zastanawiałem się nad użyciem jakiejś syntetycznej koszuli z kołnierzykiem, jednak w górach lepiej się czuję w odzieży typu technicznego, o bardziej dopasowanym kroju niż w czymś co ubieram na spacer do lasu.
Początkowo myślałem o zaryzykowaniu kupna koszulki z cienkiego merino, licząc na duży współczynnik ochrony przed UV i zapachem, jednak dotychczasowe doświadczenia z tym materiałem powstrzymują mnie przed tym zakupem.
Najprawdopodobniej pójdę w stronę koszulek z technologią Cocona, chociażby z Marmota, bo jednak jest to syntetyk, ale z dodatkowym, podobno trwałym wykończeniem antybakteryjnym.
Trzecia sprawa to rozwiązanie przyczepności lekkich butów podejściowych na śniegu. Miękka podeszwa, nawet z agresywnym bieżnikiem raczej nie daje dużej nadziei na pewne trzymanie się zalegającego śniegu, rozwiązaniem oczywistym są raki.
Gdybym zaopatrzył się w coś takiego miałbym problem z głowy i mógłbym zabierać się z 12-to litrowym plecakiem a nie 30-to.
A na koniec, niczym parasolka na drinku lub wisienka na torcie, sprzęt który ot tak dawna chodzi mi po głowie, że nie widzę wyjścia i będę musiał go jakoś zdobyć.
Ultralekkie kije o minimalnej długości po złożeniu.

To jest plan zmian, jak szybko nastąpi jego realizacja - czas i budżet pokaże.
Na razie w pracy sezon, za oknem skwar, więc ograniczam wyjazdy - zwłaszcza w Tatry.
Nie lubię być deptany.

Zdjęcia mojej skromnej osoby zapożyczone z kolekcji traszana i jagulara

4 komentarze:

  1. No powiem ci, że dla kogoś kto nie zna się na tych wszystkich typach ciuchów i materiałów ten tekst jest ciężki do strawienia :) Mnie na razie przekonał, żebym sobie odpuścił zabawę z odzieżą "techniczną"... do czasu... Ale ta wiatrówka to mnie normalnie zaintrygowała :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O wiatrówkach już conieco popełniłem:
    Fenomen Wiatrówki

    Z lekkością tekstu czasami bywa ciężko, zwłaszcza jak nie chcę przynudzać - stąd tak mocno olinkowałem opis.
    Poza tym to chyba urok blogów "technicznych" - czasami jak czytam coś np. o elektronice, to też mam czasami problem ze zrozumieniem treści pisanej.

    Odzież techniczna, zwłaszcza membranowa, niestety ma swoje ograniczenia, choć spece od marketingu próbują nam wmówić, że nie :)

    Żeby nie było - uważam, że dobra kurtka membranowa jest o niebo lepsza od niewiadomo czego i nawet podczas idealnej pogody trzymam taką w plecaku. Podobnie zresztą odzieży technicznej - nie wrócę i nie namawiam do powrotu do flaneli, bo nie po to stworzono te wszystkie materiały i doparcowano kroje.

    OdpowiedzUsuń
  3. I wszystko było by pięknie, gdyby nie cena tychże technologicznych wynalazków. Ja rozumiem, że za jakość trzeba płacić, ale mam wrażenie, że producenci sprzętu outdoor mają strategię typu mała sprzedaż - wysoka marża. Nie chciałbym co prawda strategii duża sprzedaż - niska marża, no ale taka średnia sprzedaż - średnia marża już by mnie pewnie zachęciła do kupna. A tak pozostaje mi czyhać w gąszczach internetu uzbrojonemu w klawiaturę na jakieś promocje, wyprzedaże i inne okazje cenowe.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety, w 90% przypadków, jest dokładnie na odwrót - im droższy sprzęt, tym niższa marża, dlatego sieci handlowe tak mocno są zalane towarami w "przystępnej cenie" - niestety nie chodzi tu tylko o dobrą cenę dla klienta ;) Dotyczy to większości branż, nie tylko outdooru.

    Inna sprawa wynika z globalizacji i konsumpcjonizmu, a co za tym idzie - mody.
    Zobacz, że duże koncerny/firmy masowe itd. najczęściej co sezon wypuszczają nowy, mega, wypas - produkt, najczęściej w modnym kolorze choć czasem z kiepską konstrukcją. Można wtedy liczyć na cyt: "plecaczek miejski, niewielki, w kolorze szałwii, bo właśnie kupiłam kurtkę w tym kolorze i musi pasować".
    Mniejsze - niszowe firmy mają jeden, dopracowany model przez kilka sezonów, jeśli go zmieniają to zazwyczaj dlatego, że udało się go ulepszyć.

    Nikt nie każe Ci wymieniać sprzętu co sezon. Kupując odzież czy sprzęt dostosowany do swoich potrzeb zazwyczaj będziesz go używał "pełniej" a wydana kasa przełoży się na coś nieprzeliczalnego - komfort użytkowania.
    Może mam jakiegoś pecha, ale zazwyczaj jak kupiłem (po przemyśleniu) dobry, droższy produkt - służy mi lepiej, niż tani odpowiednik, który albo nie wytrzymuje próby czasu, albo nie do końca spełnia swoje zadania.

    Oczywiście bierz pod uwagę, że ja jestem ten zły, bo po drugiej stronie lady stoję. ]:->

    OdpowiedzUsuń