Wczoraj przeżyłem po raz kolejny, powrót do przyszłości.
Dobra wiadomość dla gadżeciarzy i innych maniaków - przyjechała duża paka z produktami Deutera na rok 2010. Korzystając z tego, mogłem na spokojnie pobawić się tym, co przyszło. Na targach miałem zbyt mało czasu i możliwości żeby dokładnie się wszystkiemu przyjrzeć, więc i relacja była okrojona - poniżej więcej wrażeń. Nowe produkty pojawią się szerzej w sprzedaży dopiero w listopadzie tego roku i to nie wszystkie. Pierwsza, przedpremierowa partia jest niestety mocno ograniczona ilościowo i dlatego dostępna tylko w wybranych sklepach.
Spectro jak już wspominałem, to takie odchudzone połączenie ACT Traila z Futurą. No i to jest w nich piękne!
Spectro 32 jest chyba pierwszym plecakiem z siatką, którego pas biodrowy leży na mnie, tam, gdzie powinien.
Do tego jest zaskakująco lekki. Sam pomysł na zmianę taśm i klamer na 15mm jest naprawdę podziwu godny. Plecak traci na masie zachowując pełną funkcjonalność.
Mówiąc o serii ACT Trail, to zyskała nową pojemność - ACT Trail 38 EL, jednak nie jest to plecak dla każdego, bo po cyferkach widzimy literki "EL".
Podobnie jak modele SL (slim line) dla kobiet i osób o drobnej budowie ciała, Deuter wypuszcza serię EL (extra long) dla tych, którzy mają długi korpus albo wzrost przekraczający 1.85m
Długość systemów nośnych zwiększyła się o 6 do 9cm, w stosunku do modeli uniwersalnych.
Oprócz modelu ACT Trail, w serii EL znajdzie się Futura, Transalpine oraz ACT Lite.
Nowe modele ACT Lite oprócz stylistyki i wprowadzenia "dynamicznych, kontrastowych linii", zyskują niebagatelne udogodnienie jakim jest duża, elastyczna kieszeń na froncie. Patent jest znany głównie z plecaków zza oceanu, jednak Deuter postanowił wstawić tu, może i cięższy, ale jednak pewniejszy rodzaj materiału. Z zewnątrz przypomina bardzo gęstą siatkę, od środka ma jakby drugą warstwę. Dopiero po rozciągnięciu tak jakby otwierają się oczka w tej tkaninie. Kieszeń frontowa jest spora, da się w niej przenieść kask, choć trochę go wystaje. Z tego samego materiału zrobiono boczne kieszenie.
Kolejnym udogodnieniem są cztery pętelki wszyte na obrzeżach przedniego panelu plecaka. Pozwalają na przełożenie troków, linki czy zaczepienie haczyków. Dzięki temu można w prosty sposób dopiąć coś lekkiego na zewnątrz, w "cieniu" plecaka - np. karimata, która nie będzie się zaczepiać przy przechodzeniu przez młodnik.
Cała seria akcesoriów została przeprojektowana i ujednolicona.
Znane produkty, moim zdaniem zyskały na zmianie designu, mają bardziej nowoczesny kształt, bardziej dynamiczną stylistykę i inne takie farmazony - mówcie co chcecie, po prostu zrobiły się ładniejsze.
Akcesoria wzbogaciły się, między innymi, o saszetki Neo Belt, tradycyjnie już, w dwóch pojemnościach I i II.
Na zdjęciu u góry wersja I.
Mają dwie wersje kolorystyczne - czarną ze srebrnymi detalami i szarą z niebieskawymi wykończeniami.
Saszetka nie jest jakaś bardzo nowatorska, ale fajnie wypełnia lukę pomiędzy saszetkami na dokumenty, noszonymi tuż przy skórze (nota bene też się u Deutera poprawiły), a relatywnie dużymi biodrówkami (nerkami, cińkciarami, itp.) noszonymi na zewnątrz.
Neo Belt jest z neoprenu, jednak w środku obszyto ją jakimś rodzajem nylonu. Dzięki temu jest dość elastyczna i dobrze przylega do ciała pod ubraniem, ale przy tym nie deformuje się zanadto po włożeniu do niej drobiazgów.
Komora główna w środku ma dwie siatkowe kieszonki, haczyk na klucze i wyjście na słuchawki. Na przodzie jest mała kieszonka na zamek - w sam raz na kartę płatniczą lub dowód.
Całość sprawia wrażenie klasycznej saszetki, tylko wykonanej w technologii stealth.
Mnie cieszy to, że mieści się w niej mój aparat, więc zimą będzie go w czym nosić pod kurtką, na pasie.
6 dni temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz