26 września 2013

Rab Boreas Pull On - po krótce słów parę.


O tym, że jestem fanem wiatrówek, wiadomo od dawna, ale nie znalazłem jeszcze żadnej, która przy wyższej temperaturze nie przyklejałaby się do skóry.
Widać nie tylko ja miałem z tym problem, bo jakiś czas temu zaczęły się pojawiać wiatrówki zrobione z materiałów ciut cięższych od "ortalionu", ale milszych w zetknięciu ze spoconą skórą.
RAB Boreas Pull On jest kangurką, która spełnia ten wymóg.


Boreas pojawił się w kolekcji Rab'a w 2011 roku i od razu uzyskał nagrodę Backpacking Magazine Editor's Choice.
Większość opinii, które udało mi się znaleźć podkreślają jego uniwersalność i to, że nie warto bez niego wychodzić z domu ;)

Mnie jednak dużo bardziej przekonał tym, że ma kaptur, długie rękawy, zamek zaczynający się poniżej mostka i wspominany wyżej typ materiału.
Ale powstaje pytanie czy tak naprawdę sprawdzi się on na mnie? Czy chroni wystarczająco przed wiatrem? Jaki rozmiar wybrać?
Pozostało zaryzykować i w marcu tego roku (spóźnił się na urodziny) stałem się posiadaczem tej kangurki.

Kupiłem rozmiar S w kolorze Beluga - ze zdjęć nie bardzo wynikało jaki to kolor - założyłem, że szary z niebieskimi szwami.
Niewiele się pomyliłem, tyle, że szwy są morsko-zielone.


Z rozmiarem trafiłem idealnie - przy moim wzroście i długich rękach - kurtka leży tak, jak powinna.
Podczas podnoszenia ramion nic nie podchodzi do góry, a pod spód mogę założyć jeszcze cienki polar - pod warunkiem, że nie jest za szeroki pod pachami. Co prawda nie jest to druga skóra, ale za wiele od sylwetki nie odstaje.
Rękawy są wszyte tak, że podczas ruchu nic się nie podciąga ani nie uwiera - można niemal zapomnieć, że ma się coś na sobie (oczywiście pomaga tu duża elastyczność samego materiału).


Wykończenie i detale również nie pozostawiają miejsca na krytykę - wszystkie szwy są idealnie płaskie i dobrze zakończone (znalazłem jedną odstającą nitkę, ale bez groźby prucia się szwu), na karku wszyta jest wstawka z miłego w dotyku, ale cieńkiego materiału, taki sam został wszyty w zakończenie zamka pod brodą - pod patką i wywinięciem chroniącym brodę przed wkręceniem w maszynkę zamka.


Boreas Pull On - jak wskazuje nazwa - wciąga się przez głowę, ale zamek główny jest naprawdę długi - zaczyna się w dole mostka, a kończy pod brodą. Taka długość oraz automatyczna maszynka zdecydowanie usprawniają wentylację podczas marszu.
Na lewej piersi znajduje się mała, płaska kieszonka również zapinana na półautomatyczny zamek - oba YKK.
do kieszonki swobodnie mieści się portfel lub telefon komórkowy (nawet jakiś większy sprytfon wejdzie), ale raczej przeznaczona jest na lżejsze rzeczy.


Kaptur przez producenta został opisany jako mieszczący się pod kaskiem, jednak jest tak obszerny i elastyczny, że swobodnie wejdzie na wierzch.
To właśnie objętość kaptura w okolicach karku jest dla mnie największą wadą tej wiatrówki - liczyłem że da się jej swobodnie używać bez czapki czy kasku zabezpieczającego przed opadaniem kaptura na oczy. Niestety tak nie jest.
Naturalnie jest na to prosty sposób, który zastosowałem - wystarczy zszyć ze sobą dwa szwy na karku, tworząc wewnątrz kaptura zakładkę, która całe szczęście nie przeszkadza podczas noszenia go na głowie.


Dzięki takiemu przeszyciu kaptur dużo lepiej trzyma się na głowie i nie zsuwa zbytnio na oczy.


Kangurka towarzyszyła mi głównie w codziennym poruszaniu się po mieście rowerem, w okresie od kwietnia do września. Ale i w terenie miałem ją kilka razy.
Materiał naprawdę dobrze radzi sobie z odprowadzaniem wilgoci jak i z jej nieprzyjmowaniem - mam na myśli lekką mżawkę połączoną z wodą spod kół roweru. Wrażenie jest takie, jakby krople wody spadające na materiał wsiąkały, ale rozchodziły się na boki, zamiast przesiąknąć.
Łapanie brudu - tez znośnie - standardowy wąski szlaczek kropelek błota na plecach schodzi po wyschnięciu przez lekkie potarcie materiału.
Łapanie zapachu... ja trafiłem na wersję sprzed wprowadzenia wykończenia Polygiene® więc po przepoceniu fajnie nie jest, ale obecnie produkowane powinny się sprawdzać lepiej dzięki w/w technologii antysmrodkowej.

Dochodzimy do najważniejsze i najbardziej śliskiej sprawy - ochrona przed wiatrem.
Na stronie Rab'a, kurtka znalazła się w dziale "windshell" i rzeczywiście zasługuje na to miejsce. Jednak jeśli ktoś oczekuje po niej ochrony przed wiatrem na poziomie membrany lub chociazby Pertexu Microlight, to się srogo zawiedzie. Materiał chroni przed lekkimi podmuchami wiatru, a silniejsze są w nim odczuwalne, więc testu "na chuch" na pewno nie przejdzie ;)
Więc czy należy Boreas'a traktować nadal jako wiatrówkę?
Moim zdaniem tak, jednak nie w klasycznym tego słowa znaczeniu.


Boreas sprawdza się znakomicie latem - oprócz codziennych zmagań w mieście miałem go podczas marszu 2x60 km praktycznie non stop przez 1.5 doby na sobie, oraz na paru wyjściach w Bieszczadach, przy zdecydowanie niższej temperaturze i silniejszym wietrze.
Jest idealny podczas ruchu - chroni w stopniu wystarczającym przed wychłodzeniem, a ta ilość powietrza, którą przepuszcza nie jest odczuwalna przy rozgrzanym ciele.

Rab zapewnia, że ma on również wysoką ochronę przed słońcem (UV+50), co również dedykuje użycie w porze letniej i/lub na dużych wysokościach.
Jednak nic nie stoi na przeszkodzie założyć cienki polar czy sweter pod spód i dreptać w nim jesienią (mając coś w plecaku na postoje).
Przez zimę zamierzam też sprawdzić jak nosi się go jako warstwa pośrednia - pod softshellem i lekkim primaloftem.

Podumowując - Rab Boreas to lekka kurtka/bluza zapewniająca wystarczającą ochronę przed słońcem i wiatrem podczas ruchu - w warunkach gdy T-shirt to za mało.
Jednocześnie dobrze radzi sobie z zapobieganiem przegrzaniu organizmu - nieźle odprowadza wilgoć, zamek pozwala na dobrą regulację temperatury bez jej ściągania.
Kaptur po drobnej modyfikacji świetnie zastępuje cieńką czapkę lub kominiarkę i chroni kark przed zimnem.
Krój zdecydowanie dla "szparagów" - wąski korpus i długie rękawy.

Boreas z pewnością nie jest ultralekki - producent deklaruje 259g dla rozmiaru L, ale jest to dla mnie akceptowalnie niska waga dla takiej narzutki.
Jak widać na zdjęciu poniżej, po spakowaniu nie zajmuje też zbyt wiele miejsca.

4 komentarze:

  1. Czyżby brakujące ogniwo?
    Rozczarowany "papowatymi" softshellami i nie do końca zaspokojony przez windshirt, od roku rozglądam się za lekkim, cienkim, elastycznym i gęsto tkanym przyodziewkiem, który spisał by się wiosną i jesienią, nawet na cienki polar, latem jako zabezpieczenie przed wiatrem, chłodnymi wieczorami i krwiożerczymi mieszkańcami lasu, nie zawadzał jako plecakowa rezerwa, będąc w ten sposób najbardziej uniwersalną i wszechstronną częścią garderoby. Zastanawiałem się nad Rim-em HiMountaina i Trooperem Helikona, a teraz namieszałeś trochę tym Rabem- znasz moją słabość do kangurek:
    http://moje-u-gory.blogspot.com/2013/03/kangurki-przeglad.html
    Masz jakieś porównanie do 2 przeze mnie wymienionych?

    A czarnych nie było?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rima rozważałem właśnie jako alternatywa dla tego Raba.

      Rim jest jednak miimalnie grubszy - przynajmniej takie mam wrażenie z macania. Grubość materiału Boreas'a porównałbym raczej do koszuli wizytowej.
      Troopera nie kojarzę w ogóle (na żywo).

      Na mnie Boreas sprawdza się najwyżej do temperatury 15-18stopni, poniżej tego jest raczej mało przyjemnie.
      Komary się przez materiał nie potrafią przebić.
      Jako plecakowa rezerwa zdecydowanie wybrałbym coś z "ortalionu" - mniejsze to, lżejsze i przed wiatrem lepiej chroni. Boreas to raczej narzutka do noszenia na sobie, a do plecaka wrzucam ją jak jest upał.

      Czarnych całe szczęście nie produkują - na szarym mniej widać kurz, pył i błoto :D

      Usuń
  2. Rima od Hima nie polecam. Kupiłem, zrobiłem sobie wywietrzniki pod pachami u krawcowej za parę zł i ta modyfikacja, to jedyny sukces mojego zakupu i użytkowania. Założyłem z dwa razy, mało się nie udusiłem, czarny to nie jest kolor na kurtkę. Rim nadaje się może tylko dla wspinaczy.. Stanęło na tym, że moją XL-kę nosiła małżonka, w ciąży, normalnie bym ją odsprzedał, a ona ją teraz darzy sentymentem :-)

    Ale nie o tym.. Dlaczego Drogi Vicku, za wadę wiatrówki uważasz, to, że jak się spocisz, to się klei? Moje proste rozumowanie, skoro się klei, to się przegrzałeś, popełniłeś błąd, bo należało ją zdjąć przed przegrzaniem i go tym samym uniknąć. Ale ja prosty jestem :-)

    Z kangurkowym pozdrowieniem. Radek

    OdpowiedzUsuń
  3. lizaq<< Twoje proste rozumowanie jest absolutnie słuszne, ale są sytuacje, kiedy nie bardzo chcę ściągać wiatrówkę.
    Najczęstszy przykład - słońce, ok. 20 stopni i silny wiatr - w samej koszulce jest za zimno (wychładza wiatr) a w Pertexie kumuluje się już wilgoć. W takiej sytuacji właśnie Rab się sprawdza idealnie.

    Poza tym wtedy przy zmiennej pogodzie - wypadałoby się co 10 minut przebierać - a co ja [ ] jestem żeby się tak stroić co chwilę? ;P

    OdpowiedzUsuń