8 października 2010

Butelki, bidony, bukłaki.

butelka bukłak bidon na wodęPoniekąd odpowiadając na pytanie o wagę butelek SIGG, postanowiłem zważyć i opisać najczęściej używane pojemniki na wodę.

Na zdjęciu widać stojące od lewej: SIGG 1l, Nalgene Widemouth 1l, SIGG 0,5l
i leżące: Source Liquitainer 2l, Liquitainer 1l, Deuter Streamer 1l (stary typ z dodatkową kieszonką z tworzywa, naklejka jest Deutera a bukłak to Source Widepack).

Waga tych pojemników wygląda tak:
Liquitainer 1l - 28g
Liquitainer 2l - 35g
SIGG 0,5l - 107g
SIGG 1l - 131g
Streamer 1l - 148g
Nalgene 1l - 177g

Muszę przyznać, że pomimo największej wagi, najczęściej używam Nalgene - daje najwięcej możliwości i jest najwygodniejsza do napełniania w terenie.

W następnej kolejności są Liquitainery. Dwulitrowy mam już ponad dwa lata, litrowy od dwóch miesięcy. Ich zaletą jest to, że się ładnie składają oraz (a w zasadzie przede wszystkim), to że posiadają wykończenie antybakteryjno-mikrobowe wewnątrz - nie łapią zapachu i woda nawet długo w nich trzymana nie obrasta butelki. Często służą mi jako dodatkowy pojemnik uzupełniając Nalgene.

deuter streamer aka source widepackBukłak jest bardzo wygodnym rozwiązaniem, jednak coraz rzadziej z niego korzystam. Najczęściej zniechęca mnie problem z uzupełnieniem napoju w trakcie dnia. Umiejscowienie bukłaka wewnątrz plecaka ma zazwyczaj to do siebie, że żeby go napełnić trzeba go wyjąć a potem włożyć w to samo miejsce z powrotem.
Najczęściej wiąże się to z częściowym, ponownym przepakowaniem plecaka.
Wiem - marudzę ;) Ale widzę tylko taki powód tego, że używam go rzadko.
Deuter Streamer/Source Widepack bardzo łatwo się myje i wygodnie napełnia np. w strumieniu, dzięki szerokiemu wlewowi zapinanemu zasuwką na strunie. Również posiada takie samo wykończenie jak butelki Liquitainer.

Na koniec SIGG - butelki, do których mam sentyment. Odkąd zobaczyłem zdjęcie jakiegoś alpinisty z wpiętą taką butlą za korek do uprzęży (obok reszty żelastwa), stała się moim marzeniem, które dość długo potem zrealizowałem.
Butelki aluminiowe są lekkie, wytrzymałe (odkształcają się, złazi lakier, ale dalej są szczelne) i można je przenosić za ucho w korku. Irytuje mnie w nich długi gwint (zwłaszcza jak chce się pić) i wąski wlew. Gwint oczywiście musi taki być, bo w zasadzie na nim wisi ciężar butelki z wodą. Marudzenie na szerokość szyjki to - to wynik używania Nalgene.

Jak widać jestem zwolennikiem butelek wielorazowych (niekoniecznie wielokrotnego używania butelek PET) i zdecydowanie tęsknię do czasów, kiedy w warzywniaku można było kupić Staropolankę w brązowej, szklanej butelce zwrotnej.