4 dni temu
5 sierpnia 2010
Raport ze szlaku.
Wymyśliłem sobie taki mini cykl, w którym postaram się zawrzeć w krótkiej formie swoje wrażenia z używania zabranego sprzętu w kontekście konkretnego wyjazdu, pogody etc.
Na pierwszy raz dwa deszczowe wyjazdy - Babia Góra oraz Szczawa-Mszana Górna.
Wyjazdy pechowe pogodowo, bo oba miały być w Tatry, ale za pierwszym razem spasowaliśmy po zapowiadanym pogorszeniu pogody, które trwało przez cały tydzień i skończyło się dopiero w niedzielę.
Za drugim razem zmieniłem plany w zasadzie przy kasie biletowej i sądząc po tym co się działo na Podhalu, zrobiłem słusznie.
Po pierwsze: plecak - testowy Black Diamond Epic 35 sprawdził się całkiem dobrze. ergoACTIV jest dla mnie całkiem nowym odkryciem i od początkowego zachwytu przeszedłem przez dużą niechęć do systemu aż do stanu, kiedy stwierdziłem, że jest "OK". System wymaga zupełnie innego sposobu noszenia plecaka niż ten, do którego się przyzwyczaiłem - po poluzowaniu szelek w celu odciążenia bioder plecak gibie się jak "p...y rezus", dopiero odpowiednie ustawienie szelek, które mają system Swing Arm pozwala na wygodne i skuteczne noszenie tego worka. Więcej szczegółów na ten temat tego plecaka skrobnę jeszcze później.
Pomimo mojej miłości do słoika Nalgene, kiedy nie mam pewności czy po drodze uda mi się uzupełnić wodę, zabieram dwulitrowy bukłak Source Liquitainer. Ma on dwie zalety - da się go zwinąć w małą rolkę kiedy jest już pusty oraz ma wewnątrz powłokę zapobiegającą rozwojowi bakterii i "przejmowaniu" przez bukłak smaku. Nie straszne mu ściskanie i maltretowanie wewnątrz plecaka. Waga wersji dwulitrowej to 38g.
W temacie odzieżowym, ciągle niezastąpiona wydaje mi się koszulka Montane Bionic zrobiona z materiału Sportwool. Tkanina łączy w sobie najlepsze cechy wełny i syntetyku, jedynie przeszkadza mi to, że koszulka jest strasznie szeroka pod szyją, gdyby zrobili ją w wersji polo byłaby idealna.
Koszulka w 100% z merynosów zastępuje mi cieńki polar - do przebrania wieczorem i na poranny rozruch jest ok, no i nie łapie tak zapachów.
Spodnie - Berghaus Statis są całkiem sympatyczne i wytrzymałe, ale całe są zrobione z grubej Cordury, która schnie wyczuwalnie dłużej niż Tactel z wstawkami z cieńszej Cordury rip-stop. Drugi model ubrany z uwagi na spodziewaną ilość błota - to spodnie z mieszanki bawełny i poliestru kupione lata temu pod znaczkiem @lpin's. Na upały są bardzo fajne, bo luźne i przewiewne, po deszczu schną przyzwoicie, no i kolor mają ogólno-błotny :)
Do turystyki leśno-kapuścianej są naprawdę dobre.
O palniku już pisałem, dodam tylko, że Optimus Crux przymocowany u dołu kartusza praktycznie znika niezauważony w plecaku, co mnie bardzo cieszy.
Nóż jest kolejnym przedmiotem, bez którego nie wychodzę z domu, więc tym bardziej nie wyobrażam sobie bez niego wyjazdu.
O nożach można wiele napisać i długo dyskutować. Dla mnie nóż to narzędzie - piękne i wyjątkowe - ale jednak narzędzie. Podobne podejście do tworzenia noży ma firma ESEE (dawniej RAT). ESEE zrobił mały, użytkowy i absolutnie rewelacyjny nóż o nazwie Izula, z którym od grudnia zeszłego roku nie rozstaję się na żadnym wyjeździe.
Mimo niewielkich wymiarów, nożem można zrobić praktycznie wszystkie potrzebne turyście rzeczy - od posmarowania kromki pasztetem, przez wycięcie dziury w puszcze na improwizowany świecznik, po przygotowanie drewna na ognisko. Sam nóż waży niewiele i dodatkowo nie straszy otoczenia, w uszytej przeze mnie pochwie praktycznie nie rzuca się w oczy nawet jak wisi przy pasie.
Na koniec zostawiłem buty.
Temat, który wałkuję od jakiegoś czasu, bo z jednej strony widzę plusy lekkich butów trailowych lub podejściowych, a z drugiej strony doceniam ochronę i niezawodność wysokiego buciora.
Berghaus Cuesta II w ulewnym deszczu spływającym po granitowych płytach na Babiej Górze spisały się rewelacyjnie. Przyczepność podeszwy na mokrym kamieniu jest zadowalająca. Problem z jakim się spotkałem to oczywiście woda - przy takich warunkach, jakie były na grani nie było szans, żeby w końcu nie przemokły. W pierwszej kolejności woda dostała się do nich od góry, spływała po nogawkach spodni, pod stuptuty i dostawała się do środka buta.
Wyciągnąwszy wnioski z tego doświadczenia na następny wyjazd odkurzyłem moje stare buty dżunglowe.
Ten ruch okazał się słuszny, bo mimo tego, że wyglądałem jakbym się urwał z jakiegoś obozu przetrwania, to gęste, lepkie błoto sięgające kostki nie było dla mnie problemem.
Samoczyszczący i głęboki bieżnik oraz wysoka cholewka skutecznie broniły mnie przed ślizganiem się i dostawaniem się do butów rozmoczonej gleby.
Może ktoś w końcu wyprodukuje ultralekkie i łatwe w czyszczeniu buty na błocko? Bo Inov8 Roclite 288 GTX są całe z siatki, która błotem się tylko zapcha.
Etykiety:
raport ze szlaku
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ten Inov8 mogłyby nie byc głupim pomysłem, gdyby nie miały GTX - mam podobne buty z siatki tlyko stricte niskie i błoto mi nie robi - owszem, zapycha siatkę, ale nie zakleja jej na amen. No a czas schnięcia takiej siateczki... starczy że wysychają przez noc w pomieszczeniu po praniu. ;)
OdpowiedzUsuńJakoś idea GTX w takim bucie nie przeszkadza mi już tak bardzo. Choć gdyby zrobili go bez membrany i do tego z gładkiego materiału...
OdpowiedzUsuńDżunglówki po tym gliniastym błocie przepłukałem w strumyku i wio do busa, takie siatkowe aż tak bezobsługowe niestety by nie były :(
hm, trudno mi teoretyzować nt. wysokich siatkowych, bo ich nie mam - moje TNFy po prostu spłukuję z gliny i błota po jesiennym bieganiu pod prysznicem i nie ma z tym jakiejś filozofii, więc w struumyku też spokojnie da radę ;)
OdpowiedzUsuńno i coś za coś - gładki materiał by nieco gorzej oddychał. choć też zależy, jaki on będzie. masz na myśli coś a la poliamid z Jungli, czy co?
Ja mam dwie pary śmigodasów Salomona z materiału o dumnej nazwie SoftShell. Możemy się pośmiać z tego, że marketingowcy nawet buty z sofshela robią, ale fakt jest taki, że materiał działa jak powinien i dość łatwo się czyści.
OdpowiedzUsuńWidziały by mi się takie: wysokie, "softshellowe", z agresywną podeszwą, ale o twardości trampka...
a OTB widzieli ?
OdpowiedzUsuńhttp://www.militarymorons.com/equipment/footwear2.html#otbland
Widziałem, ale i tak tymczasowo postawiłem na 920/MON, bo wyglądają mniej taktycznie ;P i wyrwałem je tanio.
OdpowiedzUsuńWiem, że mają sporo niepochlebnych opinii, jednak do użytku leśno-okoliczno-szlakowego powinny pożyć całkiem długo.
Nie wiem ile ważą 920-tki, pewnie sporo, bo skórę mają całkiem grubą.
OTB Bushmaster ważą 1,2 kg (wersja tan więcej niż czarna, pewnie przez warstwę błota nadającą kolor ;)
Roclite 288 tylko 576g (para)